Zastanawia mnie ta kretyńska dyskusja: Dokąd Duda jedzie? Dlaczego najpierw tam jedzie, a nie gdzie indziej? itd. itd. Najdziwniejsze, że nikt nie pyta: Po co jedzie? Co chce tam załatwić? Czy ma szansę coś załatwić? Czy będzie w ogóle traktowany poważnie?
Chciałbym się skupić na moim ostatnim pytaniu, bo wbrew pozorom może być ono w pierwszych miesiącach urzędowania prezydenta Dudy kluczowe. A nie wiem czy jego kancelaria sobie to uświadamia.
Zagraniczni partnerzy Polski wiedzą jaka jest władza prezydenta w Polsce. W sensie reprezentacyjnym bardzo duża, a w sensie wykonawczym dość słaba. Jest to raczej władza stopera niż kreatora. A skoro już to wiedzą, to pojawia się pytanie jak będą traktowali to co prezydent Duda ma do powiedzenia. Odpowiadając na to pytanie zastanowią się jakie ma Duda przełożenie na rząd RP czyli czy można liczyć na poparcie rządu dla działań i inicjatyw prezydenta Dudy. Jeżeli wyczują, że rząd nie popiera Dudy – nie będą traktowali poważnie deklaracji Dudy bo będą wiedzieli, że to gołosłowne deklaracje, czcze gadanie i chciejstwo.
Od czego bym zatem zaczął? Od spotkania z MSZ. Chyba, że (tak jak mniemam) prezydent Duda tak naprawdę nie ma większych planów merytorycznych związanych ze swoimi wizytami. Ot trochę piaru… nawiązanie kontaktów...
PS Uprzejmie informuję, że wypowiedzi pozamerytoryczne mogą być skasowane bez wcześniejszego ostrzeżenia.
Komentarze