Orban stwierdził, że "Węgrzy, którzy żyją na Zakarpaciu, mają prawo do podwójnego obywatelstwa, do narodowej wspólnoty, do autonomii". - To nasze jasne oczekiwania wobec nowej Ukrainy, która właśnie powstaje - dodał Orban. Na Ukrainie żyje od 160 do 200 tys. Węgrów. Jak zauważa serwis zik.ua dużo większe węgierskie mniejszości mają inni sąsiedzi Węgier: Serbia (250-290 tys.), Słowacja (500 tys.), Rumunia (ponad 1 mln).
Ukraińskie MSZ jest zmartwione wypowiedziami węgierskiego premiera Wiktora Orbana. W związku z nimi na dywanik został dziś wezwany ambasador Węgier na Ukrainie – podaje „Ukraińska Prawda”.
Na początek zadeklaruję – ja nie mam problemu z Orbanem. Ani mi brat, ani swat. Jest demokratycznie wybranym premierem Węgier i nic mi do tego kogo sobie Węgrzy wybrali. Nie śledzę orbanowskiego rządzenia na Węgrzech, więc nie będę komentował ostatnich lat rządów Orbana.
Bardzo negatywnie oceniłem natomiast kontrakt atomowy z Rosją, bo to duży błąd Orbana. Uzależnienie Węgier od Putlera wobec ewidentnego pogarszania się bezpieczeństwa centralnej Europy to niewątpliwie zły interes. Choćby Putler tę elektrownię dawał darmo – ja bym nie wziął. U Putlera nie ma czegoś takiego jak „biznes bez polityki”.
A teraz bardzo negatywnie oceniam dzisiejszą wypowiedź Orbana. Nawet jeżeli jest to gra pod publiczkę, dla wzmocnienia poparcia dla partii i rządu wśród Węgrów to i tak pomysł osłabiania Ukrainy w tak trudnym dla niej momencie jest fatalny. Nie sądzę by Orban miał tyle tupetu by żądać przyłączenia Zakarpacia do Węgier albo wysyłać swoje wojska czy inne „zielone ludziki” dla opanowania Zakarpacia, ale sam pomysł żądania autonomii jest wspaniałym prezentem dla Putlera. Bardzo krótkowzroczne posunięcie.
Komentarze